Za Wedlem nie przepadam. Jak już kupuję ich czekolady, to z zamiarem wykorzystania ich do pieczenia brownie, bo do niczego innego się moim zdaniem nie nadają. Wyjątkiem jest karmelove z orzechami, która dla mnie smakuje trochę jak masło orzechowe i mogłabym ją pożerać kilogramami. Kiedy więc zobaczyłam, że Wedel wypuścił na rynek te "słono-słodkie" batony, wiedziałam, że będą moje. Z racji tego, że byłam w Czechach nie mogłam od razu zaspokoić mojej ciekawości i czekałam na ich zakup dwa miesiące idealizując sobie w głowie ich smak.
Po rozerwaniu papierka mój nos został totalnie oczarowany przez oszałamiający fistaszkowo karmelowy aromat. Właściwie to zastanawiałam sie, czy nie poprzestać na samym wąchaniu tego batona, bojąc się, że smak jednak będzie rozczarowaniem ^^ Ostatecznie postanowiłam spróbować, no i... nie smakuje aż tak dobrze jak pachnie, ale wciąż jest nieźle, nie pamiętam kiedy jadłam pyszniejszego batona! Warstwa czekolady jest strasznie cienka. Najlepsze były miejsca, gdzie wraz z orzechami była skumulowana słoność. Ach, gdyby sypnęli do niego więcej soli byłoby idealnie! Albo gdyby zamiast tego orzechowo czekoladowego nadzienia wypełnili go masłem orzechowym *_* Ale pora wrócić do rzeczywistości, jeśli ktoś obawia się, że baton będzie w smaku przypominał bajecznego, to uprzedzam, że na szczęście nie ma nic wspólnego z tym mdląco słodkim ulepkiem. To oficjalnie najlepsze co Wedel zmajstrował (chociaż mam nadzieje, że po wersji mlecznej zmienię zdanie, bo to ją wyobrażałam sobie jako pyszniejszą)!
Ocena:9/10
Cena: 1,99 zł
Dorwałam: Alma
Czy kupię ponownie: zdecydowanie tak