sobota, 29 sierpnia 2015

Schogetten Blueberry Muffin



Nie jestem pewna, czy to dobra czekolada na inaugurację tego bloga, no ale początki bywają trudne.
Na czekoladowym głodzie w przerwie pisania magisterki biegnę do mojego wiejskiego sklepu. Na półkach jak zwykle bogaty asortyment czekolad czyli kilka Milek (nuuuuuuuuda), jakieś Wedle (a kysz!) i Schogetten. Normalnie  w ogóle bym nawet nie zaszczyciła ich spojrzeniem, chociaż zanim „udoskonalili” recepturę je uwielbiałam, ale tym razem mój wzrok przykuł napis „Limited edition”.  Oczywiście nie mogłam się oprzeć, a zdrowy rozsądek, podpowiadający, że może lepiej sięgnąć po nudną ale bezpieczną milkę szybko został spacyfikowany xD W moje trzęsące się łapy czekoladowego narkomana wpadła wersja Bluberry muffin, która miała mi nieco osłodzić fakt (jak się później okazało osłodziła trochę bardziej niż nieco ;_;), że w Polsce poskąpili letniej wersji Lindta o smaku jagodowego jogurtu, której strasznie chciałam spróbować.  Jakby to kogoś interesowało, to poza jagodową muffinką, był jeszcze malinowy sernik i szarlotka.




Po powrocie do domu otwieram kartonik, rozszarpuję sreberko i również niczym narkoman zaciągam się zapachem czekolady. Cóż, aromat kojarzy mi się z najtańszą zwietrzałą bombonierką. Nie jest dobrze. Ale wmawiam sobie, że czasem rzeczy, które pięknie pachną, w smaku okazują się być rozczarowujące. Sięgam więc po pierwszą kosteczkę, która roztapia się w tempie ekspresowym, oblepiając palce tłustą, czekoladową mazią.

 Odciski moich palców na czekoladzie ;_;


  Czuję słodycz. Przeraźliwą, piekącą w gardło słodycz.  Chwilami do głosu dochodzi chemiczny jagodowy posmak. W nadzieniu zatopione są kawałki herbatnika, które absolutnie nic nie wnoszą, poza tym, że lepią się do zębów.  Wmusiłam w siebie 3 kostki i teraz piecze mnie język. Fioletowy kolor już prędzej zawdzięcza denaturatowi niż jagodom. Ta czekolada jest toksyczna!

Ocena: 2/10
Cena: 3,50 zł
Dorwałam: sklep bez nazwy na mojej dzielni
Czy kupię ponownie: NEVER!

Mój wewnętrzny rozkapryszony bachor domaga się głośnym płaczem i tupaniem nóżek Rożka obfitości dla odważnych piratów! ;(

 http://allegro.pl/lindt-rozek-obfitosci-dla-odwaznych-piratow-105g-i5630573077.html

6 komentarzy:

  1. ooo bloga słodyczowego założyłaś! Witaj w klubie czekoladoholików :D Czekolady nie jadłam ale lubię schogetteny mimo wszystko... choć mogę je teraz znienawidzić bo mam 4 do przetestowania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem pewna jak długo pociągnie, bo mam słomiany zapał ^^ Poza tym ten blog to moja ucieczka przed pisaniem magisterki XD
    A jakie masz? :> Na mnie czeka jeszcze jedna, którą właśnie wczoraj dostałam od taty, kiedy poprosiłam go o coś słodkiego ;______;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja piszę licencjat i mój blog to też pewnego rodzaju ucieczka xDD
      Takie mini 4 w paskach, a teraz mi siostra kupiła szarlotkową, chyba będę musiała się z nimi wdać w romansik xDD

      Usuń
    2. Ja podczas pisania mgr jednak zaczełam gardzić pisaniem w ogóle, więc ostatecznie nawet pisanie bloga mnie nie ratowało xP A o czym piszesz?
      Oby tylko z tego romansiku nie zrobiła sie toksyczna miłość, jak u mnie xDD wciąż mi niedobrze na wspomnienie tej czekolady, ble ;s

      Usuń
  3. Uch, boję się! A mam wszystkie 3 tabliczki :/

    OdpowiedzUsuń
  4. Współczuję ^^ Może pozostałe będą lepsze ;p Ja mam jeszcze z szogedenów białą, trilogię i truskawkową, ale boję się otwierać...

    OdpowiedzUsuń