Krew się we mnie gotuje, że ekspedientka, musiała przylepić cenę akurat z przodu opakowania. Próbowałam ją oderwać, ale wtedy opakowanie zdobiłyby pozostałości kleju, wyglądające jak zaschnięte smarki, więc niech już zostanie ta cholerna cena.
W domu prawie dostali zawału, kiedy powiedziałam im, ile wydałam na czekoladę takich gabarytów xD
Po otwarciu Smoky Joe byłam trochę zawiedziona. Zapach nie zwiastował żadnych cudownych doznań, wręcz kojarzył mi się z Lindtem 85 %. Z głośnym trzaskiem odłamałam kostkę i włożyłam ją do ust, a wtedy... rozpływałam się wraz z rozpływającą się w moich ustach czekoladą. Moje kubki smakowe uderzył silny aromat dymu wędzarniczego, wręcz miałam wrażenie, że wlożyłam do ust mocno wędzoną, czarną kiełbasę. Kocham wędzone piwa, herbaty, mięso! Zamykam oczy i przenoszę się do drewnianej chatki w głębi lasu, pośrodku której ogień wesoło trzaska w palenisku, a gęsty dym wypełnia jej wnętrze. Jakkolwiek to brzmi, ta czekolada dla mnie smakuje właśnie taką chatką xD Albo ogniskiem z jesiennych suchych liści, płonącym w ogrodzie w chłodny październikowy wieczór. Delektuję się każdą kostką. I choć czekolada strasznie wysusza mi usta, nie zamierzam sięgać po herbatę, by nie zabić tego wspaniałego smaku. Boże, ta czekolada przeszła moje wszelkie oczekiwania. Chyba sie popłaczę, gdy mi się skończy. Albo kupię następną tabliczkę.
Ocena: 10/10 <3
Cena: 16,50, ale to tanio, bo naprawdę jest warta milion dolarów
Dorwałam: Zielona spiżarnia
Czy kupię ponownie: NAPEWNO!
A na koniec muzyczka, która robi mi dobrze w szare, deszczowe dni
https://www.youtube.com/watch?v=ICDZP83Voqo
A na koniec muzyczka, która robi mi dobrze w szare, deszczowe dni
https://www.youtube.com/watch?v=ICDZP83Voqo