piątek, 10 czerwca 2016

Dolfin hot masala

Najpierw masa, potem masa  rzeźba. A co może być lepszego do robienia masy niż czekolada z MASAlą? hehehe, czasem nie mogę się powstrzymać, sory.
Uwielbiam czekolady Dolfina. Uwielbiam je za smak, za dodatki, no i za piękne opakowania.  Eleganckie, stonowane, trochę retro, kopertowe i z cudowną grafiką. Czuć powiew luksusu, zdecydowanie. Bohaterkę dzisiejszej recenzji po raz pierwszy jadłam trzy lata temu i wtedy wydała mi sie za bardzo "curry" i trochę jak kostka rosołowa. I średnio mi smakowała. A może dlatego, że była to pierwsza czekolada jedzona po chyba miesięcznym rozstroju żołądka? Od dłuższego czasu miałam ochotę jednak do niej wrócić, bo przyprawy korzenne kocham miłością bezgraniczną, ale niestety zniknęła z Almy. I kiedy straciłam nadzieję, że jeszcze ją tam zobaczę, znalazłam na półce chyba z 20 sztuk :D Bez zastanowienia (jak zwykle) chwyciłam jedną z nich i poszłam do kasy. Po powrocie do domu z bólem serca rozerwałam kopertę, w środku znajdując informację, że czekolada tworzona jest z pasją (cóż za oryginalny frazes xd). Rozerwałam folię, w którą opakowana jest czekolada, z równie wielkim  bólem serca, bo małe dzbanuszki, młynki do pieprzu, imbir i grafiki ciasteczek speculoos są bardzo urocze.





 Mój nos zaatakował silny aromat przypraw korzennych, w których wydawał się dominować imbir. Zauważyłam, że samą czekoladę można jeść na dwa sposoby. Albo pozwolić jej się leniwie rozpuszczać na języku, pozwalając jej na uwolnienie rozgrzewającego aromatu przypraw, przenoszącego nas do dusznych od woni korzennych kadzideł indyjskich pałaców, albo rozgryzać, a wtedy kawałeczki przypraw wręcz powalają swoją pikanterią, zwłaszcza kiedy akurat trafi się zębem na pieprz. Cudowne doznania!  Poza ogromem przypraw czuć także silną kakaowość i to, że sama czekolada jest naprawdę wysokiej jakości. Mogłabym jeść ją bez końca. Jestem przekonana, że nie każdemu mogłaby smakować, bo jednak pieprz daje trochę po gardle i chyba przeciętny zjadacz Milki jest gotów na takie atrakcje. Ja jednak jestem pewna, że wrócę do Almy by zrobić zapas. A już niebawem czeka mnie więcej indyjskich doznań, bo właśnie wędruje do mnie zotterowska Namaste India <3

Ocena:10/10
Cena: 9,99 zł
Dorwałam: Alma
Czy kupię ponownie: taktaktak

Muzyczka: https://www.youtube.com/watch?v=Bag1gUxuU0g

3 komentarze:

  1. Nigdy czekolad Dolfina nie jadłyśmy ale na naszej liście się znajdują, więc kiedyś na pewno jakąś dorwiemy :D Ta tabliczka już teraz nam się marzy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ją kupiłyśmy tak zachęciłaś nas tą recenzją, że specjalnie po nią jechałyśmy do Almy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, czuję, że spełniam moją czekoladową misję :D Mam nadzieję, że recenzja już wkrótce, bo jestem ciekawa waszych wrażeń :D
    Ps. ja jestem już w trakcie drugiej tabliczki ^^

    OdpowiedzUsuń