czwartek, 23 czerwca 2016

Zotter Namaste India

Dzisiejszy post zacznę od tego, czego nienawidzę. Tzn, niewielkiej części, bo gdybym miała wymieniać wszystko, to od stukania w klawiaturę odpadłyby mi palce. Nienawidzę, kiedy na rozmowie o pracę tak jak dziś rzucają do mnie tekstem "niech nam pani opowie coś o sobie" albo "proszę nam opowiedzieć jakąś historię". Mam wtedy pustkę w głowie i właściwie to z trudem kojarzę jak się nazywam. Nienawidzę korpo.  Nienawidzę temperatury powyżej 20 stopni, a to co jest teraz, to po prostu piekło. Dobrze, że nie mam jakichś pokaźnych czekoladowych zapasów, bo serce by mi krwawiło widząc jak się roztapiają, a trzymanie ich w lodówce, by przesiąknęły aromatem jakiejś kiełbachy albo makreli nieszczególnie mnie kręci, jakkolwiek lubię kiełbachę i makrelę. Z moimi kilkoma Zotterkami i jeszcze paroma tabliczkami poradziłam sobie w ten sposób, że schowałam je do papierowej torby z tally wejl i wsadziłam w ciemne i w miarę chłodne miejsce między fotelem, a ścianą. To miejsce ma też swoje inne plusy, bowiem nie sięga tam mój młodszy brat. A duet: destrukcyjne zapędy mojego 3 letniego brata plus moje czekolady to kolejna rzecz której nienawidzę. Kiedy zamówione Zottery dotarły do mnie, akurat nie było mnie w domu. Pech chciał, że mój brat dorwał się do paczki, a potem próbował dorwać się do czekolad. Efekt macie poniżej ;_; Na szczęście zanim zdążył skosztować zainterweniowała mama i uratowała moją Namaste India przed ostateczną zagładą.



;____________;



Te warstwyyyyyyyyyyy <33333 To najbardziej fotogeniczna czekolada, jaką jadłam.


Namaste India swoim zapachem przywodzi mi na myśl kilka rzeczy: pachnie nieco jak lekarstwo, jak sklep zielarski, jak czeska bylinkova Kofola, zapach jest orzeźwiający niczym aromat świeżo skoszonej trawy (nie wiem, skąd takie skojarzenie, może słońce mi przygrzało już nieco za bardzo xD), zapowiada wyrafinowaną słodycz, wyraźnie czuć kardamon i imbir i... w ogóle nie czuć alkoholu, a właśnie obawiałam się, że będzie pachniała bombonierkowo. Zapach powinien doprowadzić do orgazmu każdego miłośnika przypraw korzennych. Gdzies w tle plącze się też nutka cytrusów.
Pierwszy gryz najpierw zalewa usta falą karmelowej słodkości, czuć kokos, moc stopniowo wzrasta by ostatecznie eksplodować w gardle ostrością chilli i korzeni! Jakie to pyszne, Nie wiem, czy jest taka miękka, bo taka być powinna, czy to przez ciepło. Na zdjęciach z internetów (które oczywiście miałam w moim fapfolderze) równiez wyglądala dość miękko. Kakao momentami wychodzi na pierwszy plan, ale generalnie pierwsze skrzypce gra tutaj cytrusowo korzenny kokos. Alkoholu w ogóle nie czuć w smaku, może jedynie to ten efekt rozgrzewający? Co do samej karmelowej czekolady...  po oddzieleniu jej od reszty wyczułam, że jest przesiąknięta korzeniami i ma mocno ziołowy posmak, taki nieco... kojarzący się z mieszanką herbacianą na masalę ze sklepu z herbatami. Jednocześnie jest słodka, śmietankowa i idealnie krówkowa. Karmelowa sprawia, że cała kompozycja nieco łagodnieje, trzyma w ryzach całość, bo kiedy odkroiłam jej warstwę z wierzchu i zjadłam samo nadzienie, to aż brakło mi tchu. Z chęcią spróbowałabym czystej karmelowej. Ogólnie bałam się, że czekolada mi zwietrzeje, bo 2 dni leżała bez papierkowego opakowania zanim się do niej dobrałam, ale nic z tych rzeczy, tak wyrazistej i intensywnej czekolady nie jadłam nigdy...
Ach, Namaste India jest tak cudownym doznaniem, że chyba zjem ją za jednym posiedzeniem. Jestem spełniona, bo można ją jeść, jeść i jeść i nie ma żadnego zasłodzenia. Powiedziałabym wręcz, że to wybitnie niesłodka czekolada. Wcześniej próbowałam już kilku Zotterów, ale były to raczej warianty podczas jedzenia których nie wychodziłam ze swojej czekoladowej strefy komfortu, Ta czekolada zaś jest dziełem sztuki, naprawdę.

Ocena:10/10
Cena: 16 zł
Dorwałam:http://foodieshop24.pl/
Czy kupie ponownie: Jest tyle Zotterów do spróbowania... ale tak, kupię ponownie! :D


Muzyczka: https://www.youtube.com/watch?v=cxPy43Xn9Gk A w sumie polecam całą płytę, bo jest super!

2 komentarze:

  1. Widać, że miała bojowe warunki xD Ale byłoby szkoda gdyby została zjedzona przez braciszka, taka intensywność smaków mogłaby mu nie zasmakować :P My bardzo chcemy ją kiedyś spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, w sumie chilli w gardle byłoby dla niego dobrą karą za podbieranie czekolad starszej siostry ;D Naprawdę polecam, jest cudowna :D

    OdpowiedzUsuń