poniedziałek, 7 marca 2016

Lindt Creation Praline Feuillete

Dzisiejsza czekolada od dawna śniła mi się po nocach, zresztą jak wszystkie niedostępne w Polsce Lindty. Przeczesując internety natknęłam się na sklep Czekoladowy Luksus, który w swym asortymencie miał francuskie Lindty, ale niestety nie te najbardziej przeze mnie pożądane. Postanowiłam więc zacząć ich nękać na fejsie, podając długą listę życzeń. Okazało się, że moje czeko marzenia zostały spełnione, czekolady sprowadzono do Polski w ciągu tygodnia, paczka doszła ekspresowo, a ja mimo ślinotoku schowałam czekolady do mojej czeko skrytki, by ćwiczyć silną wolę :D
Czekolada jest aksamitnie migdałowo-pralinowa, niesamowicie delikatna z chrupiącym czymś. To coś to kawałki francuskich wafelków "crepe dentelle, które smakiem trochę przypominają mi rurki z kremem bez kremu ^^ 
Czemu nie ma tego w Polsce?! Czemu polski asortyment Lindta jest tak śmiertelnie nudny? Nawet teraz, na Wielkanoc, nie są w stanie zaoferować nic poza zwykłym Lindorem w świątecznych opakowaniach i czekoladowymi królikami.
Reasumując, Praline Feuillete jest po prostu błoga. Jest idealnym dodatkiem do leniwego wieczoru, kiedy zaszywamy się w ciemnościach swojego pokoju z kubkiem kawy i filmem (ja tak zrobiłam). Nie oferuje ekstremalnych doznań i niezapomnianej jazdy dla kubków smakowych, ale jest tak klasycznie pyszna. Po prostu pyszna.


Ocena: 9,5/10 (ostatnio coś dużo u mnie wysokich ocen.. ale dostałam karmelową milkę, więc będzie co hejtowac ^^)
Cena: 17,99
Dorwałam: http://czekoladowy-luksus.pl/
Czy kupię ponownie: nie wykluczam

5 komentarzy:

  1. Zapewne Lindt zdaje sobie sprawę, że w Polsce nie ma kultury degustacji czekolady, niestety większości wystarczy, że brązowe (albo białe), słodkie i tanie. Dlatego się nie wysilają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutna prawda, ludzie nie potrafią docenić dobrych czekolad. Chociaż w sumie.. Zottery to rozumiem, ale Lindt jest całkiem popularną firmą, chociażby wśród moich znajomych, rodziny, więc mogliby jednak trochę poszerzyć asortyment, bo pamiętam, że kilka lat temu był naprawdę o wiele większy wybór ich czekolad w naszym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydaje, że jakoś biednej z Lindtami w polskich marketach...

      Usuń
  3. Pamiętam, jak jeszcze ze 2 lata temu udawało mi się dorwać w jakimś Realu czy Auchanie tabliczki produkowane na niemiecki rynek, jakieś letnie limitki, czy coś. O Almie już nie wspominając. Teraz wszędzie tylko Excellence, jakieś ochłapy z serii Creation, Lindory, albo czekoladki za 80 zł, których prawie nikt nie kupuje pewnie 0_o

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeklinam dzień, w którym trafiłam na Twojego bloga i ujrzałam zdjęcie tego cuda! Teraz będzie śnić mi się po nocach tak długo, aż nie dostanę jej w swoje ręce. Ma wszystko to co uwielbiam w czekoladzie: wafelki, orzeszki, krem, chrupkość...

    Po za tym zgadzam się w stu procentach co do asortymentu Lindta w Polsce. Jest potwornie nudny i z tego powodu bardzo zniechęciłam się do tej firmy. Sezonowo zmienia się tylko kształt opakowania - zawartość pozostaje ta sama. :D

    Swoją drogą, pozwoliłam sobie zajrzeć na Twój profil i widzę, że łączy nas nie tylko miłość do słodyczy, ale również zainteresowania (mogę podpisać się pod każdym, które wymieniłaś) oraz gust muzyczny!

    OdpowiedzUsuń